wtorek, 8 września 2009

Odnaleziony rękopis

Wczoraj wpadł mi w rękę rękopis pewnej starej powiastki. Zamieszczam jego treść, chociaż nie ma on jednoznacznego związku z Oleśnicą, a podobieństwo do kogokolwiek i czegokolwiek jest czysto przypadkowe i niezamierzone.

Wcale niedawno temu, całkiem blisko, w uroczej miejscowości położonej nad małą rzeczką pośród zieleni, grupa szlachetnych mężów zapragnęła podjąć trud walki o lepszą przyszłość dla umiłowanego grodu.

Mężowie ci, przepełnieni strzelistymi ideami, dzięki sprytowi oraz determinacji, zawarli pakt z aktualnym kasztelanem i w zamian za wsparcie i pomoc w czasie krwawych kampanij, kilka miejsc wśród kasztelanowych doradców otrzymali.

Jak to w wielu podaniach zdarza się, także i tu mężów owych, w walce zjednoczonych, podczas pokoju niezgoda poróżniła. Gród umiłowany i różane kwiecie w zieleni soczystych traw skąpane urok jakby straciły...


Mężów część, sprawy grodu zaniechując, o własne kiesy troszczyć się zaczęła i pobratymców swych do rozmaitych funkcyj sposobić zechciała. A to jednego z kompanów wodzem drużyny fekalia na podgrodziu czyszczącej uczynić, a to posłowanie w trybunałach w imieniu tegoż podgrodzia innemu przekazać, a to spolegliwego giermka do kompaniji potajemnie przyjąć i na kasztelana go sposobiąc przywódcą podgrodzkich wiosek ogłosić...

Nie wszystkim w kompaniji postępki takie miłymi się wydały. Znaleźli się bowiem wojowie, którzy na poczynania niedawnych kompanów swoich przystać nie zechcieli i opór wobec nieprawości prezentując, ofiarami spisku się stali. Drużynę ich potajemnie spiskowcy unicestwili, samemu na zgliszczach starej nową powołując, pariasów jakowychś przywódcami ogłaszając.

Zdradzeni pisma nawet i do samego księcia słali, ale ten, nadchodzącą wolną elekcją zaaferowany, gońca z responsem do czekających sprawiedliwości nie posłał...

Powiastki owej zakończenie kronikarze spisali, zaginęło jednak w czeluściach piwnic kasztelańskiego dworu. A było tam o sprawiedliwych wygnaniu, o władzy przez wilki w owczych skórach zawłaszczeniu, o prawach wprawdzie nie złamanych, jeno ośmieszonych, o nowym kasztelanie, który obejście swe na kasztelańskie przepychy zamienił...
Stary już jestem i wszystkiego nie pomnę... pamiętajcie jednak, dziatki, że historyja takowa nawet i tego dnia repetę swą mieć może. Baczcie przeto także i dziś na kasztelańskich radców poczynania, na mowy ich płomienne i spolegliwych im łapserdaków na urzędy promowanie... Może potomstwu waszemu lepsze losy pisane będą, aniżeli nam, przez złotoustych wężów oszukanym....


Tu tekst się urywa. Może wspólnie dopiszemy jego zakończenie?