poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Post Mortem. Po sobotnim poranku.

W sobotę wyjeżdżałem do Włoch. Dwie godziny przed odlotem TVN24 podało wstrząsającą wiadomość. W samolocie napisałem krótką notkę, którą publikuję dopiero dziś, ponieważ mam tu problem z dostępem do sieci:

„Piszę te słowa z pokładu samolotu lecącego do Bolonii w jednym z najczarniejszych dni tak dla Polski, jak i dla polskiego lotnictwa, naszej państwowości i polityki. Post będzie krótki, niezwiązany z Oleśnicą, jednak czasami można, a nawet trzeba, wyjrzeć poza granice powiatu. Zwłaszcza w sprawach, które dotyczą wszystkich.

Nieprzypadkowo zaznaczam, że piszę z pokładu samolotu (siłą rzeczy nie mam tu dostępu do sieci, ale wkleję sobie tę notkę po wylądowaniu). Boję się latać, a dzisiaj boję się w sposób szczególny. W katastrofie rządowego Tupolewa zginęła znaczna część polskich elit. W takiej chwili polityczna przynależność nie ma znaczenia, nie liczą się dotychczasowe spory i krytyka.
Aparat państwa sobie poradzi, rodziny – nawet nie będę próbował się domyślać…

Towarzyszy mi kilka refleksji. Miejsce tragedii w fatalny sposób splata się z celem podróży i kaźnią tysięcy przedstawicieli polskiej inteligencji. Poprzez śmierć w Smoleńsku Prezydent Lech Kaczyński opowiada światu o Katyniu, o tych, którym jechał oddać hołd. Ponadto dzisiaj patrzę na Niego i Jego gości nie jako na polityków, wobec których sympatię miałem czasem bardzo umiarkowaną. Patrzę jak na ludzi. Ludzi mających uczucia, rodziny, plany.

Jeżeli można teraz wyciągnąć jakieś wnioski, to takie, że wzajemnego szacunku nigdy za wiele”.

Teraz już dopisuję z ziemi, po dwóch dniach oglądania zagranicznej telewizji, głównie Rossija24 i Russia Today. Oba kanały są oficjalne i rządowe (publiczne). W sobotę wieczorem anglojęzyczna Russia Today nadaje materiał o Katyniu. Tłumaczy po co leciała tam polska delegacja. Pokazuje archiwalne zdjęcia i – uwaga – dokumenty z rozkazem egzekucji sygnowane przez Stalina. Potem widzę Putina, obejmującego wstrząśniętego Tuska. Polskie placówki dyplomatyczne okalane kobiercami z kwiatów. Miedwiedwiew i Putin mówią bezpośrednio do Polaków, mer Moskwy melduje gotowość do przyjęcia rodzin ofiar. Dyżury psychologów zaczynają się na dworcach i lotnisku, baza hotelowa przygotowana. Potem na TVP Polonia dowiaduję się, że na najbardziej dostępnym kanale rosyjskiej telewizji pokażą w prime time „Katyń” Wajdy.

Chciałbym powiedzieć Rosjanom, że zyskali w Polsce wielu przyjaciół.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Witam
Sobotnia tragedia wstrząsnęła nami wszystkimi. Czuje to co wszyscy, ale pogłowie przeplatają się jeszcze inne myśli .....

Przed katastrofą czytałem wiadomości w sprawie złożonej skargi w Europejskim Trybunale Praw Człowieka przez Witomiłę Wołk-Jezierską i 12 innych krewnych oficerów zamordowanych w 1940 r. przez NKWD. Rosyjska odpowiedź dla Strasburga z dnia 19 marca 2010 r. nie pozostawiała złudzeń. Rosjanie twierdzą, że nie wiadomo na jakiej podstawie prawnej zostali rozstrzelani polscy oficerowie, gdyż dokumenty w tej sprawie zostały zniszczone. W 17-stronicowym piśmie strony rosyjskiej ani razu nie użyto słowa zbrodnia, ani mord, napisano jedynie o sprawie lub zdarzeniu katyńskim.

Czytałem o śledztwie trwającym 14 lat - śledztwo w sprawie katyńskiej, prowadzone przez rosyjską prokuraturę wojskową, zakończyło się umorzeniem w 2004 r. Nikomu nie postawiono zarzutów, nie zostało też przedstawione uzasadnienie decyzji o umorzeniu śledztwa. Rosjanie nie uznają zbrodni katyńskiej za ludobójstwo, tylko za zbrodnię, która ulega przedawnieniu.

Oglądałem doniesienia TV i liczyłem że Putin przekaże teczki Tuskowi w sprawie zbrodni katyńskiej.

To dziwny zbieg okoliczności ale przed tragedią czytałem wypowiedź duchownego który mówił coś w te słowa - Ta straszna zbrodnia ludobójstwa nie może zostać zapomniana, zatajona przed światem. Jeśli nie potępią i nie zechcą pamiętać - kamienie będą wołać.

W 70. rocznicę rozstrzelania 22 tysięcy polskich jeńców przez NKWD. (polscy oficerowie, policjanci, naukowcy, urzędnicy) "Kamienie zawołały" i to w jaki okrutny sposób !!!!

Rosjanie po strasznej tragedii zachowali się wspaniale i zyskali nowych przyjaciół. Sprawa Katynia wreszcie przestanie dzielić nasze narody. Zostanie pamięć i zaduma. A także wielki szacunek dla Rosji że zdołała uporać się z ciężarem własnej historii.

pozdrawiam ruzam

Michał Skrzypek pisze...

Otóż to. Historia sama upomniała się o swoje nagłośnienie. Widocznie potrzebna była do tego śmierć 96 ludzi. Śmierć godnie celebrowana przez Polaków - do wczoraj. Bardzo sceptycznie podchodzę do pomysłu pochówku na Wawelu, ale decyzja (czy dogłębnie przemyślana?) zapadła i protesty czy sprzeciw nie mają już sensu. Teraz potrzebna jest cisza. Spokojnie, "Santo Subito" nikt nie krzyknie. A wracając do "krzyku kamieni"... to bardzo metafizyczna metafora, która urzeczywistniła się w sobotę. W każdej śmierci szukamy zwykle jakiegoś sensu, nauki. W tym przypadku jest ona nad wyraz czytelna. Dlatego jeszcze będąc w drodze i nie znając bieżących doniesień tv napisałem tego posta.
Pozdrawiam, Michał