piątek, 1 października 2010

Kto się boi „królewskich”?

Był taki czas, gdy jeden wizjoner obiecał zbudować najpotężniejszą drużynę piłkarską świata. Zaufano mu i został prezesem madryckiego Realu. Florentino Perez wydał majątek na największych i najlepszych piłkarzy świata. W jednej drużynie grali Figo, Bekham, Zidane, Raul, Ronaldo i inni, ale wbrew nadziejom zespół ten nie zdominował Ligi Mistrzów na wieki, ba, lokalnej ligi także nie.
Gwiazdorzy nie zawojowali świata, ale przylgnęło do nich miano „galacticos”. Okazało się, że Oleśnica nie gorsza i też ma swoich galaktycznych. Są jednak jakieś 2002 powody by stwierdzić, że pomimo znanych nazwisk, oleśniccy „królewscy”, a raczej „ratuszowi”, trwogi u kibiców nie budzą.

Na wyborczy bój władze 2002 desygnują samych siebie oraz – w pewnej części – swoich… podwładnych. Listy poukładano tak sprytnie, jak taktykę Realu na mecze z Barceloną: aby uniknąć hamletyzowania niektórych kandydatów w przypadku sukcesu przy urnie - czy wybrać mandat, czy pracę – podwładnych starosty delegowano do Rady Miasta, a podlegających burmistrzowi – do Rady Powiatu. W ten sposób pani naczelnik Wydziału Oświaty Starostwa ma szansę na regularne wizyty w ratuszu, a panie dyrektorki gimnazjum i podstawówki – w ramach rewanżu co miesiąc mogą się meldować w starostwie. I wszystko dobrze, bo zapewne szefowie miasta i powiatu ze sobą nie współpracują, słabo się znają i generalnie są względem siebie niezależni. Tylko maluczcy duchem dopuszczają myśl, że ktoś mógłby wywierać na niezależnych radnych presję. Żeby głosowali tak jak ów ktoś sobie życzy, bo jak nie, to… To warto tu wspomnieć, że galaktyczny Real zgarniał parę razy tęgie baty od Barcelony i taktyka nijak nie sprawdziła się przy urnie, tfu! na boisku, chciałem napisać.

Treningi to ważna rzecz. Wiedzą to włodarze 2002, pewno dlatego proponują oleśniczanom zaciąg w postaci chyba połowy wuefistów i trenerów w tym mieście. Zapewne nauczyciele (nie tylko kulturoznawcy fizyczni) nie są podlegli wobec swoich dyrektorów, którzy nie są podlegli wobec burmistrza (podstawówki i gimnazja) i starosty (szkoły ponadgimnazjalne). Zapewne.

„Królewscy” u siebie grają w gustownych, białych kostiumach. Nasi „galacticos” także zwracają uwagę na prezencję i wychodząc z założenia, że „za mundurem…”- wiadomo co - oferują kibicom, przepraszam, wyborcom, wykwintne umundurowanie harcersko-strażackie.

Każda drużyna czerpie też doświadczenie od starszych graczy. W oleśnickim teamie jest podobnie: czterdziestoparoletnich młokosów wspierają ich starsi koledzy, którzy mają za sobą już kilka ładnych sezonów, znaczy się kadencji, a jeżeli ostatnio pauzowali, to wyłącznie przez bycie brutalnie sfaulowanym przy ostatnich wyborach. Yyy, przepraszam, w ostatnim meczu, oczywiście.

I tak dalej.

Co z tego wynika? Ano chyba to, że znowu pójdę pod prąd. U wielu lista kandydatów 2002 wzbudziła trwogę, podziw i zazdrość. Słyszałem opinię, że władze stowarzyszenia pokazują właśnie kto tu rządzi i kto rządził będzie, a reszta może grzecznie poczekać na propozycję współpracy w zamian za podnoszenie ręki w odpowiednim momencie. Że to demonstracja siły.
Otóż nie.
Nie ma chyba samorządowej instytucji, powiatowej czy miejskiej, która nie miałaby reprezentacji wśród kandydatów. Zakres szukania potencjalnych radnych pokazuje moim zdaniem realną obawę o wynik wyborów. Kolejne wybory były dla 2002 rozczarowujące, z kadencji na kadencję ilość mandatów się zmniejszała i szefostwo stowarzyszenia ma prawo sądzić, że o ile burmistrz ma szansę na reelekcję, to jego ugrupowanie już niekoniecznie. Pozycja starosty jest słaba, a zamieszanie z procesem b. wójta – kompromitujące. W tym świetle pospolite ruszenie 2002 to oznaka jego słabości.

Żeby nie było wątpliwości – nie piszę o poszczególnych kandydatach. Część z nich znam osobiście i darzę dużym szacunkiem. Mam jednak uzasadnione obawy, że Rada Miasta oparta na kandydatach z listy 2002 nie wybije się na niezależność, na forsowanie własnego zdania, na aktywność wykraczającą poza salę obrad. Lękam się, że radni nie zdobędą się na krytykę (jeśli będzie potrzebna), że nie będą szukać lepszych rozwiązań niż te, które zaproponuje burmistrz. Że będą im w głowach siedzieć myśli o służbowych i zawodowych powiązaniach z ratuszem i starostwem.

Przy takiej Radzie, Oleśnica osiądzie na mieliźnie na kolejne cztery lata.
Uwikłanym w towarzysko-służbowe relacje kandydatom bliżej bowiem do Galacticos Radzymin z ligi powiatowej Wołomina, niż do Realu Madryt.
Oleśniczanie to wiedzą, dlatego nie ma powodów, by wpadać w panikę na dźwięk liczby "2002". Wystarczy zaufać ludziom wolnym od związków z istytucjami samorządowymi i nie szukającym w nich pracy.

12 komentarzy:

Anonimowy pisze...

I w sumie racja. Ktoś tu chce zbudować dwór. Ale jak ocenia pan burmistrza?

Anonimowy pisze...

Weszcie ktoś zgabnie ujął to, o czym wielu mówi. Czemu nie pisze pan do gazety? Z całym szacunkiem, ale tu niewiele osób to poczyta, a jakby pan to wysłał do prasy, to od razu więcj czytelników byłoby.

Anonimowy pisze...

BArdzo dobra analiza! I trafna! I niech sie pan nie przejmuje atakami na stronie panoramy, wielu mysli jak pan!

Anonimowy pisze...

Mam pytanie: kto jest na listach stowarzyszenia, z którego Pan startuje? Pan Sowa skompromitował się na ostatniej sesji, myląc prawo z projektami tegoż z internetu i zapomijąc, że Oleśnica nie USA i nie obowiązuje u nas precedensowy system prawny. Może Pan podśmiewać się z wuefistów, ale tych przynajmniej znamy; z rajdów reowerowych, sks-ów naszych dzieciakow w szkołach. A jaką kadrą Państwo dysponują? Ma Pan świetny styl i dobrze się Pana czyta. Obawiam się jednak, że to za mało.

Michał Skrzypek pisze...

Szanowni Państwo,

dziękuję za wizytę i miłe słowa. Co do pytań - jak oceniam burmistrza? Jeszcze napiszę osobnego posta, to zbyt poważny temat na zwykły komentarz. O regulacjach dotyczących targowisk także.

Co do kandydatów - również w osobnym materiale, ale wówczas, gdy wszyscy się na to zgodzą. Są to ludzie o różnych doświadczeniach i zawodach, każda z tych osób byłaby wartością w Radzie Miasta, pomimo braku znanego nazwiska (w porównaniu z nazwiskami "Galacticos").

Zapewniam, że nie wyśmiewam się z nikogo, wyrażnie to napisałem. Osobiście znam część kandydatów 2002, mam dla nich wiele estymy i sympatii oraz wspólnych wspomnień. Z całym szacunkiem dla Nich i dla Pana/Pani nie uważam jednak, by udział w rajdach rowerowych i prowadzenie sks-ów było wystarczającą rekomendacją do zasiadanie w RM. Dla jasności - pisanie bloga także nie.
W swoim tekście ukazałem między innymi niepokojący mechanizm, zmierzający do uzależnienia radnych od instytucji samorządowych. O zależnościach służbowych pomiędzy potencjalnymi radnymi, którzy z założenia są niezależni, a ich pośrednimi lub bezpośrednimi przełożonymi, których jako radni mieliby oceniać, weryfikować ich pracę, zatwierdzać budżet itp. To niepokojące i nie mogę się na to zgodzić. Nie umiem inaczej wyrazić sprzeciwu, jak pisząc.

Czy pisanie to za mało na sukces wyborczy? Cóż, lepsze pisanie o mieście, niż nic dla niego nie robienie. Zacząłem pisać dawno przed wyborami nie wiedząc jeszcze, że w nich wystartuję, będę pisał i po wyborach - bez względu na ich wynik.

Jeszcze raz dziękuję za docenienie stylu i udział w dyskusji.

Aha, pyta Pan/Pani - z kim startuję? Bardzo chętnie z Panem/Panią. Odważyłem się wyjść z cienia ponieważ uznałem, że nie będę miał prawa krytykować, jeżeli chociaż nie spróbuję wpłynąć na zmiany. Wciąż mam nadzieję, że znajdzie się więcej takich osób. Jeszcze są ponad dwa tygodnie na zgłoszenie list - chętnych proszę o wiadomość e-mail.

Pozdrawiam i zapraszam,
Michał Skrzypek.

Anonimowy pisze...

Gratuluję, bardzo inteligentny komentarz. Pełen finezji i błyskotliwych porównań. Odstaje mocno od wypowiedzi oleśnickich "polityków", że nie wspomnę i "liderach" - niegramotnych analfabetów, którzy choć napompowani niczym gacie pożeracza fasoli, grają w co najwyżej, lidze okręgowej i w niej mentalnie pozostaną. Ty się z nich wyśmiewać nie chcesz ale ja mogę, co mi tam. Życzę powodzenia i uśmiechu. MariuszP

ekoludek pisze...

My tu o wyborach, a tymczasem 139 drzew nam wytną! http://bip.um.olesnica.pl/article/articleview/3397/1/56/ Nie wiadomo czy wszystkie te drzewa są chore bądź uschnięte, bo o ich stanie nie ma informacji. Czy ta wycinka to konieczność, bo szerzy się jakiś szkodnik, który atakuje drzewa czy też jest to związane wyłącznie z realizacją autorskiego projektu Burmistrza Oleśnicy? Czy decyzja masowej wycince drzew jest właściwa? Czy to jest renowacja czy raczej zubożenie stawów miejskich i terenów zielonych?
Zapewne „zielone tematy” nie są obce Panu i osobom odwiedzającym tę stronę, niemniej jednak polecam lekturę: http://www.igpik.waw.pl/referat2.pdf
W naszym mieście konieczne jest prowadzenie szeroko pojętej „zielonej edukacji”, której celem byłoby uświadomienie dorosłym mieszkańcom jaką rolę powinna odgrywać zieleń w mieście i jaką rolę oni sami mogą mieć w kształtowaniu miejskiej zieleni. To zadanie dla kuratora zieleni – może przydałby się ktoś taki w naszym mieście. Działania o charakterze edukacyjno – informacyjnym mogą zachęcić społeczeństwo do współdziałania – współdecydowania o losie zielonej przestrzeni miasta. W przyszłości, bo dla tych 139 drzew na pewno jest już za późno. Dużo czasu upłynie zanim wyrosną z sadzonek drzewa o dużych koronach, a tymczasem nam będzie duszno coraz bardziej.

Anonimowy pisze...

Na okoliczność budowy ronda przy ul. Daszyńskiego dziś wycięto ok. 15 drzew. Co w zamian? Kilka kloników szczepionych na pniu, z formowaną koroną czy kilka iglaków? Kiedy w Oleśnicy powstanie program kompleksowego nasadzania drzew? Do tej pory nikt nie informuje mieszkańców, jaki jest bilans wycięć i nasadzeń. Dlaczego jest tak mało nasadzeń rekompensacyjnych? Materiał roślinny użyty do tego typu nasadzeń powinien odpowiadać wymiarom/normom określonym w prawomocnej decyzji Urzędu Miasta. Nasadzenia powinny się pojawiać nie w miejscach innych, ale właśnie w pobliżu miejsc, gdzie postępująca urbanizacja zubożyła zieleń miejską. Dlaczego sadzi się niewłaściwe gatunki zbyt blisko przejść? Dlaczego nie sadzi się różnorodnych gatunków drzew i krzewów, których owoce są pożywieniem dla ptaków? Czy nasadzenia roślin jednorocznych na rondach mają sens? Czy pieniądze na świąteczne choinki (stawiane na Rynku) wycięte z lasu nie mogłyby być wydane na zieleń, która cieszyłaby wszystkich przez długie lata? Dlaczego nie sadzi się szybko rosnących pnączy o niewielkich wymaganiach glebowych, które pokryłyby mury śmietników (np. przy zabytkowej ul. B. Prusa) i inne mało atrakcyjne ściany czy ogrodzenia. Kiedy będą nasadzane drzewa tam, gdzie tereny zielone się starzeją i trzeba będzie z czasem usunąć stare i chore okazy? Czy metalowe ogrodzenia placów zabaw – dla estetyki i bezpieczeństwa – nie powinny być od wewnętrznej strony obsadzone żywopłotem (np. plac zabaw przy ul. Sinapiusa)?

Jacek K. pisze...

Dlaczego wuefiści? - wiadomo. Za jakim przedmiotem większość z nas przepadała chodząc do szkoły - wf, jaki nauczyciel był fajny - pan od wfu, bo nie pyta. Przychodzą wybory patrzymy na kogo by tu zagłosować...hmm...same nieznane nazwiska...o pan J.M. uczył mnie wfu, fajny był, oddam głos na niego. Także dzieci, które nie mają prawa głosu potrafią wpłynąć na swoich rodziców: "Mamo oddaj głos na moją panią od wfu, bo jest fajna" i mamusia, która jest zdezorientowana wśród samych nowych nazwisk zagłosuje za radą córki. Także jest to tak na prawdę bardzo sprytny plan. Niestety w przełożeniu co do "jakości" zazwyczaj przynosi marionetki, które ostatecznie podnoszą rączki tak jak im zagrają.

Michał Skrzypek pisze...

Witam i przepraszam za długą nieobecność, jednak byłem trochę za granicą a poza pracą resztę czasu pochłaniają zajęcia związane z wyborami.

Dziękuję za odwiedziny - uwagi Państwa są dla mnie bardzo cenne i mogą okazać się przydatne - zwłaszcza w odniesieniu do uwag o zieleni. Robiłem kiedyś opracowanie o szkole "Zwinger" w przedwojennym Wrocławiu. Na tę okoliczność zgromadziłem dokumentację fotograficzną. Porównując to do innych miejsc, zaskakujące było dla mnie jedno odkrycie: Niemcy zawsze planowali tereny zielone! Zabudowania i skwery w logiczny i uporządkowany sposób otoczone były z drzewami, parkami i klombami. My po wojnie - cóż - zajęci byliśmy odbudową wszystkiego, a nie ozdabianiem. Co przetrwało - to było. No chyba, że przeszkadzało w rozbudowie. Fotografia Zwingera z początku XX wieku pokazuje dostojny budynek ze szpalerem drzew wzdłuż ulicy. Współcześnie - ten sam budynek, to samo ujęcie, ulica biegnie tak samo, ale na zdjęciu - drzew ani śladu. Nie znam przyczyn wycinki, nie oceniam więc, ale różnica wypada na korzyść Breslau, nie Wrocławia.
Odnoszę jednak wrażenie, że pod względem sadzenia drzew i projektowania terenów zielonych jest teraz lepiej, niż było. Mimo to uważam, że tak duża wycinka musi mieć wiarygodne i poważne uzasadnienie. W przeciwnym wypadku byłby to przejaw rabunkowej gospodarki obszarami zielonymi.

Panie Jacku,

efekt "sprytności" planu, o którym Pan pisze, polega na tym, że kadra pedagogiczna - aktywna czy emerytowana - jest nadreprezentowana w organach samorządu w odniesieniu do potrzeb. Nie ma znaczenia, czy to wuefiści, czy np. germaniści. Nie mam nic do nauczycieli, pochodzę bowiem z rodziny nauczycielskiej, ale, na Boga, Rada Miasta to nie rada pedagogiczna! Trzeba mieć kandydatów oświaty na listach wyborczych, bez wątpienia. Grupa ta nie tyle powinna, co musi być reprezentowana w organach samorządu, który koniec końców decyduje o jej obliczu i zasobności. Ale jeżeli na listach jednego ugrupowania jest 3/4 osób związanych w taki czy inny sposób z oświatą, to może rodzić to pytania odnośnie ich późniejszego obiektywizmu.

Pozdrawiam,
Michał Skrzypek

ekoludek pisze...

Istnieje w Oleśnicy Towarzystwo Przyrodnicze Ziemi Oleśnickiej i można by oczekiwać od niego przejawów zajmowania stanowiska w kwestii zieleni miejskiej. Tymczasem... jakoś cicho...
Panie Michale, myślę, że porównując zieleń Oels i Oleśnicy wniosek nasuwa się identyczny.
Może zatem, zamiast biadolić - zróbmy akcję sadzenia drzewek tu i tam. Myślę, że można by się zwrócić z prośbą do Zarządu Miasta czy Spółdzielni o wyznaczenie miejsc, a do Nadleśnictwa - o niedrogie sadzonki i na wiosnę ruszyć z łopatami. Dla Oleśnicy :)

Anonimowy pisze...

Panie Skrzypku, jestem stałym czytelnikiem i podchodziłem do głoszonych przez pana treści z zadowoleniem, bo przyjemnie się to czyta, a i człowiek dowie się co nieco. Dzięki panu dotałem do rewelacyjnej strony Nienałtowskiego. Teraz poza zadowoleniem to co pan pisze skłania mnie do przemyśleń. Ma pan racje, ludzie jakoś bezkrytycznie podchodzą do władzy, dlatego rządzący układ trwa i trwa. Lista 2002 jest dobra, ale - proszę wybaczyć - niebezpiczna. Wygląda tak, jakby ktoś ważny po prostu nakazał kandydowanie niektórym osobom. A głosów pochodzących z oświaty będzie bardzo dużo. Nie zastanawiałem się nad tym dotąd. Zawsze głosowałem na 2002, ale po pana tekście przestało mi się podobać. Zagłosuję na Bronsia, bo nie mam na kogo innego, ale do rady pana grupa będzie miała mój głos. I wielu moich znajomych myśli podobnie. Czas na zmiany, na młodszych i nieuwikłanych w zależności służbowe z panującą grupą.
Życzę powodzenia.
R.