piątek, 23 grudnia 2011

Świątecznie

Nie mam jakoś specjalnie świątecznego nastroju. Za oknem błoto, świąteczne dania jeszcze w sklepie na półkach, a dwa dni temu moja kotka Tosia odeszła do lepszego, mam nadzieję, świata.

Na domiar wszystkiego czytam sobie oleśnickie media i zbiera mi się na wymioty.

Nie trzeba wyjaśniać co i jak: osoby mniej więcej interesujące się swoim miastem są na bieżąco.

Jest bardzo smutne, że permanentna krytyka z jednej strony (części mediów i publicystów-amatorów) oraz brak głębszej refleksji odnośnie swoich poczynań z drugiej, tej urzędniczej, doprowadziły do polaryzacji opinii publicznej w Oleśnicy. Nie ma znaczenia, czy krytyka jest zasadna. Najczęściej była. Mam na myśli raczej jej styl. Doszło do tego, że odrębne zdanie wobec jakiejkolwiek informacji pochodzącej z jednego źródła, napotyka natychmiast wściekłość drugiej. I na odwrót.

Nie ma miejsca na porozumienie. Nawet koncepcja wywiadu z burmistrzem, zainicjowana przez jeden z portali, zapewne skończy się niczym, ponieważ przed wywiadem opublikowano pytania, mające być jego przedmiotem. Ich konstrukcja obraża Bronsia i burmistrz ma pełne prawo odmówić jakiejkolwiek rozmowy. Jeżeli ktoś wyleje potem na niego wiadro pomyj ze sztandarowymi hasłami o łamaniu prawa prasowego czy o utrudnianiu dostępu do informacji, to z chęcią z kimś takim podyskutuję o etyce dziennikarskiej.

Z drugiej strony upór (buta?) Urzędu, kluczenie w ważnych sprawach, niejasne komunikaty – nie ma znaczenia czy rzeczniczki, czy burmistrza – ewidentnie prowokują do stawiania niewygodnych (a może po prostu dociekliwych?) pytań i wyrażania niepochlebnych komentarzy.

Doszło zatem do tego, że zabrakło w Oleśnicy miejsca na opinie wyważone, doszukujące się prawdy – choćby była po środku. Wszystko musi być albo białe, albo czarne, odcieni szarości nie ma. Kto nie z nami, ten przeciw nam. Ratusz utrwala przekaz oparty na syndromie oblężonej twierdzy, strona druga własne opinie sprowadza do tezy o dyktaturze. I wszyscy swoje przekonania argumentują tyleż logicznie, jak i debilnie.

Święta są okazją do porozumienia. Może ktoś z tego skorzysta?

Zamiast dać się podzielić, zachowajmy zdrowy rozsądek i trzeźwość umysłu. Podejmijmy wysiłek i spróbujmy zbudować wspólnotę oleśniczan dumnych ze swojego miasta. Zacznijmy od wzajemnego zaufania. Dlatego w przeddzień wigilii szczerze życzę:

- burmistrzowi – autorefleksji i więcej luzu;
- krytykom, krytykantom, tzw. publicystom (czyli sobie też) – mniej nadęcia i więcej… autorefleksji;
- wszystkim – zdrowia i wyrozumiałości wobec innych.

Wesołych Świąt!

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wesołych Świąt Michał!
Słuszne uwagi, rzeczywiście autorefleksja i dystans dla siebie samego może poprawią klimat w miescie. Ludzie w Olesnicy chyba nie utożsamiają sie z czym kolwiek, to i łatwo ich podzielić. A funkcję łaczenia powinno odegrać miasto, ale nie odgrywa. Co do życzeń to akurat ty nie musisz prosić dla siebie o brak zadęcia bo nie jesteś taki jak jeden komentator co równy zabitym profesorom ,jak sam napisał, bardziej po łacinie pisze niż po polsku.

Anonimowy pisze...

Wszystkiego najlepszego panie Michale!
Zyczę utrzymania dystansu do zafajdanej medialnej rzeczywistości,tak trzymać.

Anonimowy pisze...

Zdrowia, zdrowia i wytrwałości!

Anonimowy pisze...

No i racja, dziennikarze napędzają temat a paliwo do tego napędzania daje sam ratusz i jeśli burmistrz ma pretensje do mediów to niech ma tez do siebie samego, bo jakby jasno postawił sprawę: było tak i tak, robiłem to i tamto, tu się nie udało, ale tu robuimy co mozemy to inaczej by wyglądało. A tak obraza majestatu bo ktos pyta, a pytaja, bo nie ma wiadomości. Kwestia sposobu i merytoryki zadawanych pytań to już inna sprawa i też pozostawia wiele do zyczenia.

felis pisze...

Panie Michale, życzę nam wszystkim - korzystając z uniwersalnego refrenu:

"Róbmy swoje,
Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje,
Bo dopóki nam się chce,
Drobiazgów parę się uchowa:
Kultura, sztuka, wolność słowa, dlatego
Róbmy swoje,
Może to coś da? Kto wie?...

Róbmy swoje,
[...]
Niejedną jeszcze paranoję
Przetrzymać przyjdzie robiąc swoje, kochani,
Róbmy swoje,
Żeby było na co wyjść!"

PS. Życzenia prywatnie wysłane wróciły. Adres nieaktualny?
Przykro mi z powodu kotki, znam smutek po ostatecznym rozstaniu, bo kilkoro moich podopiecznych jest już w "kocim niebie". Jeśli mogę radzić - proszę jak najszybciej znależć nowego kocurka. Nie miałem niczego złego na myśli, pisząc po katastrowie nad klawiaturą. Sądziłem, że kot jest młody.

Michał Skrzypek pisze...

Drodzy Państwo!

serdecznie dziękuję za wizytę i życzenia - jeszcze raz - wszystkiego dobrego w Nowym, 2012!

Panie Felisie - cytat nad wyraz trafny i mobilizujący. I cieszę się, że się tu pojawił.

Co do kotki: to było maleństwo ok 2-3 miesięczne, adoptowane i bardzo chore. Nie udało się jej uratować - koci tyfus zabija w szybkim tempie. Ale przy okazji - serdecznie dziękuję doktorowi W. Dopierale za fachową i bezinteresowną pomoc oraz dużo serca i wyrozumiałości.I bardzo spodobało mi się Pana określenie "kocie niebo" :)

A jeżeli idzie o e-mail: faktycznie, tamten jest już nieaktualny, zlikwidowałem go wraz ze stroną, powstała do wyborów. Obecny i aktualny adres to:

michalskrzypek.olesnica@gmail.com

Pozdrawiam wszystkich gorąco,
Michał