wtorek, 29 grudnia 2009

Mój 2009.

Okres pomiędzy Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem to zazwyczaj czas podsumowań kończącego się roku i rozmaitych plebiscytów. Można zostać na ten przykład Człowiekiem Roku, można też otrzymać mało zaszczytne miano Przygłupa Roku albo coś w ten deseń, z równie uroczym tytułem.

Skupiając się li tylko na Oleśnicy - taki konkurs także można by zorganizować i u nas, ale pojawia się problem z kandydatami na Człowieka 2009. Kołacze mi się po pustym łbie jedno nazwisko, jest ono jednak mocno polityczne i w kontekście nadchodzącej kampanii niekoniecznie teraz chciałbym je ujawniać.

Kandydatów na Przygłupa 2009 jest z kolei co najmniej kilku. Kurczę, wszyscy znowu „polityczni”. Nazwisk zatem nie podam, z powodu, co oczywiste, jak powyżej.

Żeby całkowicie nie położyć tematu, spróbuję powalczyć z wydarzeniami poszczególnych miesięcy 2009; ślubuję też uroczyście jak ognia unikać polityki i polityków. Nie będzie więc o rozwiązaniu jednym kolegom koła PO przez innych kolegów, nie będzie o nowych standardach ciszy wyborczej, definiowanych w oparciu o Naszą-Klasę, nie będzie o paradzie potencjalnych radnych na sowieckich mogiłkach i nie będzie też o próbach wysłania starosty na odpoczynek. Siłą rzeczy nie będzie tu mowy także o opozycji, która okazuje się być bardziej przyjazna burmistrzowi niż koalicjant, ani o pierwszych dysputach wprowadzających w dyskurs wyborczy, ani o nawet o hełmach...
Może być zatem nudno i mało ciekawie, ale to już nie moja wina. Chociaż – może i moja, bo poniższy przegląd, skoro nie może być wybitnym, będzie przynajmniej wybitnie subiektywny:

Styczeń: ogłoszone zostaje wszem i wobec, kogo wybrano na komendanta nowiuteńkiej Straży Miejskiej. Pan Komendant srogo wygląda, jak się go mija. Srogo wygląda jego oświadczenie majątkowe, bo Pan Komendant mija się ze słownikiem ortograficznym. Otóż zarobił on, powiedzmy, ileśtam tysięcy, „szejset szeździesiąt złotych”.

Luty: w Oleśnicy katastrofa. Lokalna prasa się nie szczypie i wybija na jedynkach coś o „gównianym problemie” tudzież plakatuje ściany hasłem „zasrane miasto”. To po to, żeby kupić gazetę. Chyba nie do zużycia po... no wiadomo czym? Wiadomo też, z czym ma się zmierzyć Pan Komendant i jego Strażnicy: z psimi kupami. Oleśnica to w ogóle jest raj na ziemi, gdyby nie te kupy.

Marzec: hurra, już wiadomo, kto zorganizuje Dni Oleśnicy i kto na nich wystąpi. Nadzieje były duże, bo kiedyś, jeszcze na Placu Zwycięstwa, gościł Kult, T-Love, Kayah czy inne Big Cyce. Impreza roku 2009 zapowiadała się jednak dość mrocznie: lombard z Pieszyc załatwi Stachursky’ego i będą Łzy. Ponoć poszło o kasę rzędu 160 tysięcy złotych.

Kwiecień: wiosna na sportowo: pod „szóstką” otwiera się boisko, obiecane przez PiS – „Blisko boisko”. Ale już pod „czwórką” przecinają wstęgi platformowego „Orlika”. Krawaciarze z ratusza, starostwa i nawet województwa oraz sejmu próbują sił w rzutach karnych. Ciekawe, czy ich ktoś kiedyś wyrzuci karnie na aut.

Maj: i tu bez jaj. Mamy w Oleśnicy tomograf oraz rezonans.

Czerwiec: na świętego Jana pożegnanie Jana. Proboszcz Suchecki odchodzi, ponoć na własną prośbę. Parafianie z Oleśnicy płaczą, parafianie z Trzebnicy się cieszą. Według mojej koleżanki z tego miasta, ich były proboszcz to bardziej biznesmen i organizator niż duchowy autorytet. Ponoć.

Lipiec: jesienią zwyczajowo wykopki urządza sobie gmin w gminie. Jak widać latem są wykopki dla notabli. Burmistrz, starosta i Ursus wespół w zespół dziarsko machają łopatami. I to gdzie? Przy zamku! Prawdziwi archeolodzy pracowali miesiąc i skarbu też chyba nie znaleźli.

Sierpień: wyszło na to, że jakiśtam Kraków nam nie podskoczy. Od sierpnia, codziennie minutkę po dwunastej, grają nam hejnał. No może nie grają, tylko odtwarzają, ale dobre i to. Mało tego, do końca miesiąca można głosować w plebiscycie na Perły Dolnego Śląska. Głosuje cały region, w stawce takie sławy jak wrocławski rynek czy zamek Książ lub kłodzka twierdza i kilkadziesiąt innych propozycji. Na tym tle wypadamy rewelacyjnie: szóste miejsce oleśnickiego zamku w dziesiątce „Pereł”. Jak do następnego razu zamek się nie rozpadnie, to może powalczymy o podium.

Wrzesień: Kraków nam nie podskoczy, sędzia Laguna z „Piłkarskiego pokera” też nie. Niestety. Legenda oleśnickiej piłki, zwana w skrócie „Szczypkiem”, trafia do aresztu z powodu zbytniej przedsiębiorczości z czasów brylowania w ekstraklasie w barwach, zdaje się, Zagłębia Lubin. Cóż, w KGHM-ie nawet związkowcy zarabiają po około dwadzieścia tysięcy miesięcznie. Czemu piłkarz ma mieć gorzej?

Październik: mamy halę sportową! Wprawdzie fachowcy twierdzą, że do czegośtam jest za niska, do czego innego za krótka, generalnie za droga, ale warto było, bo przed Mikołajkami postawili koło niej cudnego aniołka. I warto wspomnieć, że pod koniec miesiąca ukończono renowację grobu carskiego żołnierza w lesie pod Oleśnicą. Grób ma prawie dwieście lat i przetrwał w krzaczorach. Groby niemieckie, znacznie młodsze, nie przetrwały, ale stały sobie w miejscu idealnym na plac zabaw. Ich tablice okazały się idealne na klomby. Na razie o renowacji nie słychać.

Listopad: Urząd Miasta otwiera plebiscyt na symbol Oleśnicy. Symbol mają posadzić na ławce w rynku, żeby siedział i promował. Miałem sam się zgłosić, ale urzędnicy zawęzili wybór między innymi do krasnala, smoka i dziewczynki z zapałka..., tfu! z różami, oczywiście. No i wrażliwa ludność wybrała dziewczynkę. Posadzą teraz dziecko na mrozie, dadzą kłujące kwiatki i każą pozować do zdjęć. Mam nadzieję, że zatroszczą się o nią chociaż lokalni rezydenci z fioletowymi nosami.

Grudzień: nic innego nie zaprząta głów oleśniczan niż to, jak nazwać parki. Te parki to już nawet mają jakieś nazwy, ale zawsze można sobie zmienić, zwłaszcza, jak jest po kilka propozycji. Skwerek przy Sienkiewicza może stać się Parkiem Mickiewicza, pewno dla zmyły. Brawurowo pomysłodawcy idą dalej: taki park nad stawami chcą nazwać... „Park Nad Stawami”. Jak się dokładniej przyjrzeć, to nawet widać jakąś logikę.

Rok jeszcze się nie skończył. Ten, który jest tuż za progiem, to rok kampanii wyborczej do samorządów. Bardzo bym sobie życzył, aby to był rok nudny. Tak bardzo, żeby nie było o czym pisać. Ale pewno znowu jestem naiwny.

Mimo wszystko – zdrowia i powodzenia!

No i może www.dlaolesnicy.org w końcu wystartuje...



4 komentarze:

Anonimowy pisze...

no nie no, czytam i nie komentuje, ale teraz nie wytrzymałam: Super! Powinni Ciebie w gazetach drukować! Uśmiałam się po pachy :-D

Michał Skrzypek pisze...

Hej, dzięki za dobre słowo. A jednak ktoś tu zagląda ;-)
Wszystkiego dobrego w nowym, 2010!

Anonimowy pisze...

Każdy tekst czytam z zaciekawieniem. Wszystkie mi się podobają, ale nie mam czasu na pisanie komentarzy. Nie chciałbym, abyś pisał w gazetach, bo wówczas musiałbyś się zeszmacić, pisząc z wyższej konieczności (zgodnie z linią gazet oleśnickich) w samych superlatywach o Najaśniejszym Słońcu Oleśnicy. M

Michał Skrzypek pisze...

Witaj, tajemniczy M. Dziękuję za komentarz i życzliwą uwagę. Pozdrawiam!