środa, 21 kwietnia 2010

Promocyjnie - znowu...

Niedawno pisałem o budowie wizerunku miasta w ujęciu, powiedzmy, ogólnym. Teraz nadszedł czas na promocję poprzez aktywną turystykę. Zarząd Województwa Dolnośląskiego rozdzielił w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego półtora dużej bańki od UE na sześciu chętnych. Średnio wychodziło po jakieś ćwierć melona, ale Oleśnica dostała 105 tysięcy. Szaleństwa nie będzie, ale dobre i to.


Będziemy się promować jako – uwaga – miejsce jak najbardziej atrakcyjne turystycznie. I świetnie! Projekt i dotacja dotyczy jednakowoż wyłącznie turystyki aktywnej, a to już nieco gorzej, bo znacznie zawęża to, czym można by się pochwalić.

Projekt precyzuje przeznaczenie środków. O aktywnej turystyce na naszej ziemi dowiemy się wszystkiego ze specjalnej strony internetowej w wersji językowej polskiej oraz angielskiej, gdyby na przykład komuś z Londynu czy innego Sydney zachciało się wykąpać u nas w Atolu. Pojawi się również plan miasta i gminy ze szczególnym uwzględnieniem bazy noclegowej i gastronomicznej. Wydany zostanie informator, też dwujęzyczny, a marketing znajdzie zastosowanie w kampaniach outdoorowej, internetowej i – chyba – radiowej (telewizyjnej?), bo ma zostać nagrany spot reklamowy. Na więcej nie wystarczy, należy więc uznać, że o turystyce aktywnej będziemy słuchać i czytać, ale uprawiać nie będzie za bardzo gdzie. To znaczy: będzie, ale w bardzo wąskim zakresie.

Większość atrakcji będzie bowiem dotyczyć z pewnością Atolu oraz kompleksu na Brzozowej i hali sportowej (mój domysł). Do tego ścieżki rowerowe, głównie te, które wytyczone zostaną dzięki innej dotacji (9,6 mln zł dla inwestycji o koszcie szacowanym na 18,5 mln, polegającej na „Renowacji Stawów Miejskich i terenów zielonych, w tym budowa ścieżek rowerowych oraz przebudowa i remont budynku przy ul. Brzozowej 12B z przeznaczeniem na Centrum Spotkań Organizacji Pozarządowych” – cyt. za informacją z Urzędu Marszałkowskiego). Do tej „dużej” dotacji wrócę, teraz jeszcze o „małej” (tej na 105 tysięcy), dzięki której będziemy się promować. Krótki przegląd pozostałych dotowanych projektów:

- Powiat trzebnicki: będzie promował Kocie Góry jako gratkę, zwłaszcza dla rowerzystów. Dostanie 123 tysiące na ilustrowane albumy, mapy, przewodniki oraz reklamę radiową i telewizyjną, a także internetową i billboardową, a finałem kampanii będzie przejazd mieszkańców i turystów wyznaczonymi trasami i festyn.

- Wałbrzych: otrzymał 155 tysięcy na wypromowanie tras kolarstwa górskiego, projekt ma mieć jednolity wizerunek („system identyfikacji wizualnej”), będzie kampania medialna i kolportaż materiałów promocyjnych.

- Powiat milicki: za 136 tysięcy opracuje strategię promocyjną marki o nazwie „Ziemia milicka w Dolinie Baryczy”, przy czym stworzy poświęcony temu serwis internetowy, zainwestuje w kampanię medialną jak pozostali, a będzie chwalił się już istniejącymi szlakami rowerowymi, pieszymi i kajakowymi oraz ścieżkami przyrodniczymi.

- Wrocław: tutejsze krasnale cieszą się z 281 tysięcy dotacji na promocję pieszych wycieczek. Oczywiście – sztampowo – kampania medialna, materiały promocyjne itede, itepe… ale jeszcze w tym roku miasto zorganizuje 50 rodzinnych pieszych wypraw po stolicy Dolnego Śląska!

- Województwo Dolnośląskie: 714 tysięcy dotacji na… promocję turystyki aktywnej rzecz jasna, ale w ujęciu totalnym: woda, góry, rowery, narty i inne skałki.

Zaznaczam, że wszystkie powyższe kwoty to wysokość dotacji, a nie koszt całego projektu.

Jak na tym tle wypada „nasz” projekt? Całkiem porządnie. Brakuje tylko pomysłu (środków?) na jakąś akcję opartą na aktywnym wypoczynku. Nie mamy gór, skałek, spływu kajakowego też nie zorganizujemy, bo nasze stawy nawet po rewitalizacji będą raczej płaskie. Zapomnijmy póki co o Atolu i hali oraz basenolodowisku, czyli o infrastrukturze. I skupmy się tylko na Oleśnicy, bez gminy.

Wychodzi na to, że bez Atola, hali i powstającego lodowiska z basenem czy kortów (a takie lub zbliżone kompleksy inne miasta także posiadają lub budują), aktywną turystykę możemy pouprawiać sobie objeżdżając miasto na rowerze albo spacerując. Znaczy, w porównaniu z innymi, nie ma się czym wyróżnić. A żeby jeszcze zachęcić do przyjazdu…

Cóż, nie możemy szczycić się środowiskiem Doliny Baryczy ani ukształtowaniem terenu podobnym do okolic Trzebnicy czy Wałbrzycha, piesze wycieczki na wzór Wrocławia mogą być w Oleśnicy zbyt krótkie i najzwyczajniej… nudne. Gdyby jednak wytyczyć ścieżki krajoznawczo-historyczne dla cyklistów i pieszych, może i zrobiłoby się ciekawiej. Niestety, na taki profil już zabraknie środków.

Oleśnica wyda niemal 20 milionów złotych (z czego – jako się rzekło – prawie połowę dołoży Unia) na ścieżki rowerowe, stawy i remont budynku dla ngo-sów. To olbrzymie pieniądze i zakładam, że będzie pięknie. Władzom należy się uznanie, że wykazują aktywność i perspektywiczne myślenie, że wnioski sygnowane przez burmistrza są przyjmowane i Oleśnica po raz kolejny znalazła się w wąskim gronie miast, którym Zarząd Województwa przyznaje unijne pieniądze na rozmaite projekty.

Szkoda tylko, że póki co nie złożono również wniosku w nieco innym zakresie (przynajmniej nic na ten temat nie słychać) .

Tenże sam Regionalny Program Operacyjny Województwa Dolnośląskiego, w Działaniu 6.4, umożliwia bowiem uzyskanie dotacji na projekty „Turystyka Kulturalna”. W jego ramach gmina Wleń dostanie 436 tysięcy na pierwszy etap stabilizacji ruin zamku. To tylko przykład, ale dzięki projektom z tej dziedziny można zawalczyć o pieniądze na renowację zabytków lub inne atrakcje kulturalne.

Piszę o tym, ponieważ jeżeli już turysta, skuszony stroną internetową, reklamą i pięknym informatorem, pojawi się w Oleśnicy, by aktywnie wypocząć, to może zagra sobie w tenisa. Popływa w Atolu. Popływa łódką po stawach. A potem wsiądzie na rower i wyruszy poznawać tereny, które odwiedza. A jeszcze bardziej potem będzie zachwycony i powróci wraz z całą rodziną do naszego miasta. Tak będzie pięknie, że lepiej ja też powrócę – na ziemię.

Nie czarujmy się, jeżeli ktoś lubi jeździć rowerem, to po prostu jeździ i nie musi organizować specjalnej wyprawy do jakiejś Oleśnicy. Jeśli ktoś inny lubi pływanie czy tenisa lub koszykówkę na sali, to pewno znajdzie sobie takie rozrywki bliżej. Turyście trzeba pokazać coś, czego nie ma, czego nie widział i czego nie zna.

Może zabytki? To też przesada, jeśli ktoś uprawia turystykę „po zabytkach”, to jedzie tam, gdzie są unikatowe. A my nie jesteśmy Rzymem, Krakowem, Wrocławiem nawet… do nas masowy turysta nie przyjedzie, my musimy zadbać o pasjonatów i miłośników uroczych miasteczek śląskich. Zaprosić pasjonata-turystę na wyprawę do biblioteki łańcuchowej, pokazać mu unikalną zabudowę starego miasta, wnętrze bazyliki, zabrać go na wycieczkę po zamku, wskazać drogę do muzeum, dać namiary na „żywego” przewodnika i sprzedać oleśnickie pamiątki. I niech jeździ sobie rowerem (na przykład do grobu carskiego żołnierza z 1813 roku) lub dziarsko maszeruje, niech odsapnie na basenie i podziwia urodę oleśniczanek śmigających na rolkach po bezpiecznych trasach przy Brzozowej.

Niestety muzeum nie istnieje, biblioteka łańcuchowa dostępna jest dla niewielu a bazylika zamknięta, przewodnika nie ma, pamiątek nie ma, wejścia do zamku nie ma, poza tym zamek się rozpada i może będzie tak, że zamku też nie ma i będziemy prosić o dotacje na „stabilizację ruin” jak Wleń…

Jest szansa na dotowanie tej dziedziny następnym razem, o ile będzie jeszcze co promować. Takie szlaki krajoznawczo-historyczne łączyłyby w sobie wszystko, co turystycznie i historycznie Oleśnica może zaoferować. Odkopmy oleśnickie legendy, w zakamarkach zamku lub gdzieś na starym mieście ukryjmy „skarb” (nawet worek sławetnych dukatów, do którego szłoby się po oleśnickich wskazówkach historyczno-geograficznych przez szereg miejsc i zagadek), róbmy coroczne rajdy szkół z okolic po stolicy powiatu – to naprawdę może się udać! Na renowacje (np. tzw. „domek na murze”, cześć jego pamięci) i dostępy potrzebne są jednak środki, dlatego piszę o dotacjach „na kulturę”. Turyści turystami, prawda jest taka, że większość mieszkańców Oleśnicy niczego o niej nie wie.

Cieszę się, że mieszkam w mieście, gdzie coś się dzieje, gdzie realizowane są nowe projekty, gdzie urzędnicy potrafią napisać dobry wniosek o pieniądze. Ale nie poprzestawajmy na tym! 20 mln na renowację stawów może i jest potrzebne, ale za te pieniądze wydane na innym polu można by… no, wiele by można. Dopilnujmy tego następnym razem!

P.S. Przepraszam za przydługiego posta, ale celowo chciałem podać ile i na co wydają inni w zakresie „Turystyki aktywnej”.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Panie Michale! Domagam się wręcz, aby zamieścił Pan ten artykuł w oleśnickiej prasie. Pozdrawiam, Szymon.

Anonimowy pisze...

Jak zwykle celne uwagi, ciekawe propozycje i obszerne przedstawienie tematu. Nie sztuka krytykować, sztuka jeszcze coś zaproponować, a na tym blogu pojawiają się interesujące pomysły. Szkoda że tak rzadko. Ukłony.

Michał Skrzypek pisze...

Panie Szymonie, dziękuję za pozdrowienia. Oleśnicka prasa zagląda do mnie na bloga, co widzę po statystykach ;-) Jakby chcieli, pewno conieco by napisali...
Dziękuję również za ukłony Panu/Pani pod P. Szymonem. Też chciałbym pisać częściej, ale czasu jakby za mało...
Pozdrawiam, Michał.

Anonimowy pisze...

Cześć Michał. Fajnie napisane i jak zawsze celne uwagi. Ja również często zaglądam na portal województwa dolnośląskiego http://www.umwd.dolnyslask.pl/ i czasami znajduję tam ciekawe informacje. Dołączę się do pomysłów nazwijmy "wabik na turystę" skoro czasami pojawia się okazja na pozyskanie kasy. Kompleks rekreacyjny w naszym mieście - ten zbudowany, budowany i planowany to fajna sprawa i dobrze że powstaje (podobne są i będą budowane w wielu miastach). Mnie jednak interesuje więcej to co sobie wybudować nie można - czyli spuściznę po minionych pokoleniach, zabytki, historię i to co z tym tematem się łączy. Zanim powstanie przewodnik lub informator należy oznaczyć trasę turystyczną ciekawym pomysłem artysty, która dobrze pokarze gdzie, w którym kierunku, po co. Trasa niech funkcjonuje w sezonie. Ci co rozpoczną zwiedzanie (obowiązkowo klasy szkół podstawowych) przywita etatowy przewodnik "na telefon" pod tzw. domkiem na murze (cześć jego pamięci) gdzie mogliby oglądać zgromadzone eksponaty przez TPO. Jeśli się nie da to od Centrum Spotkań Brama Wrocławska z zmienioną obecnie wieczną wystawą "czasowo-stałą". Dalej do przdbramia zamku (odnowionego w zamian za zwiedzanie zamku) W przedbramiu posag Jana z oczyszczoną inskrypcją i zamiast zaparkowanego busa, bramek, hałdy piachu - atrapę armaty co to jej kule wmurowane są w mury i bazylikę. Kaponiera, dziedziniec na koniec komnaty (salę rycerska) rozbitą i poskładaną Nike i do bazyliki. Tam istnieje miesiąc zwiedzania i wiele eksponatów, obowiązkowo do mauzoleum Wirtembergów z tumbą, gablotami, malowidłami i kilkoma księgami z biblioteki. W ratuszu oczyszczone herby, oczywiście lody, piwo na rynku :). Kierunek kościół Jerzego po drodze ....... a w kościele wystawa zdjęć starej i nowej Oleśnicy i marsz na zabezpieczoną wieżę podziwiać panoramę Oleśnicy. W tedy można się chwalić w przewodnikach, proponuję rozpocząć od dobrego oznaczenia (tablice na zbytkach) a w sieci przywrócenia strony Centrum Brama Wrocławska. Potencjalny turysta to nasz gość (znajomy, rodzina)który nas odwiedza. Zdarzają się inni i warto odwołując się do tematu "aktywna turystyka" przyjrzeć się temu co takiego udało się im zwiedzić.

Widać dobrze zorganizowana wycieczka skoro udało się im wejść na dziedziniec i do krypty. Jeden z kilku napotkanych albumów. Zdjęcia nieznanego autora
http://picasaweb.google.com/zmonia/Olesnica1920072008#

Ja tam nie przepraszam za przydługiego posta :) ale za to pozdrawiam ruzam

Michał Skrzypek pisze...

Witaj Ruzam! Dziękuję za komentarz i pomysł uszczegółowienia trasy, to bardzo dobry pomysł. Myślę, że z sezonowym dostępem do skarbów bazyliki - w sposób uporządkowany i niekoniecznie bezpłatny - nie powinno być problemów, kwestia osiągnięcia porozumienia z jej gospodarzem. Ks.proboszcz dał się poznać jako "odnowiciel" i propagator dóbr kultury, dzięki niemu wnętrza bazyliki i kościoła św. Trójcy odzyskały blask - szkoda go skrywać. W Rzymie, którego świątynie są w posiadaniu niewspółmiernie... nie chcę powiedzieć "ważniejszych" czy "piękniejszych", ale może bardziej unikalnych dzieł sztuki, nie ma problemu ze zwiedzaniem kościołów. I nie mówię tu bynajmniej o bazylice św. Piotra czy Lateranie, które są celami pielgrzymek religijnych. Gdyby w istocie był u nas przewodnik "na telefon", chociaż sezonowo, nikt nie miałby obiekcjii, by wpuścić zorganizowaną grupę do wnętrz świątyni jednej czy drugiej. Wszystko jest kwestią organizacji. Kościół św. Jerzego znam od urodzenia, bo od urodzenia mieszkam tuż przy nim. Od zawsze właziliśmy wszędzie, gdzie się tylko dało, a dawało się nawet na wieżę, ponieważ całość nie była wówczas niczym zabezpieczona. W piwnicach kopaliśmy dziury "szukając skarbów", robiliśmy też "wykopaliska" w pobliżu murów obronnych - a był to efekt filmów o Indianie Jonesie i książek o Panu Samochodziku. Po latach w środku była wystawa fotografii, miało być tam swoiste centrum kulturalno-wystawiennicze, pamiętam nawet jakiś event w namiocie podobnym do cyrkowego. Potem postawili jakieś szafy w miejscu, gdzie graliśmy w nogę i siatkę. Boiska już nie ma, szafy (?) nadal stoją. Nie wiem, ale chyba całością gospodaruje MOKiS? W każdym razie wnętrze, odpowiednio zaadoptowane (surowe mury średniowieczne, swoisty klimat oraz właściwe oświetlenie) byłoby idealne na wystawy, galerie, nawet spotkania. Wejście na wieżę wymagałoby już niestety potężnych inwestycji i możemy nie doczekać. Co innego z wieżą ratuszową lub zamkową... Czasami burza mózgów daje ciekawe rezultaty, więc dziękuję za udział w dyskusji.

I chyba przez Ciebie napisałem dłuższy komentarz niż najdłuższego posta :-)

Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam!
Michał.

Anonimowy pisze...

Witam, często tu zaglądam, ale pierwszy raz skomentuję. Pomysł stworzenia ścieżek edukacyjnych opartych na historii i krajo9znawstwie jest bardzo intersujący, jednak brakuje kogoś, kto "pociągnąłby temat". Musi9my wydobyć z Oleśnicy wszystko to, co można pokazać, a wbrew pozorom mamy całkiem sporo. Chwała burmistrzowi za iwestycje sportowe (sala, Atol, basen, orliki), kultura też nie jest zaniedbywana (sala widowiskowa, działalność biblioteki publicznej, nowa galeria itd), ale rys historyczny pozostawia wiele do życzenia. Myślę, że przyszła rada miasta powinna zwrócić na to większą uwagę, jeden interpelujący radny (Piechówka) to za mało, żeby coś wywalczyć. Cieszę się, że takie tematy są poruszane, i że ktoś pisze o Oleśnicy. Czekam na kolejne teksty, również na inne tematy. Pozdrawiam, Piotr.

Michał Skrzypek pisze...

Witam, Piotrze i dziękuję za udział w naszej mini-dyskusji. Cieszę się, że jako stały bywalec zabrałeś w końcu głos :-)

Pozdrawiam, Michał.