czwartek, 23 września 2010

Da się coś zmienić?

Do wyborów samorządowych pozostało nieco mniej czasu, niż do Euro 2012. Przygotowania do imprezy piłkarskiej są na etapie jednego gotowego stadionu i kilkunastu rozgrzebanych dróg, jednak istnieje szansa, że będzie więcej i lepiej. Przygotowania do wyborów lokalnych oraz wizje i perspektywy następnej władzy są z kolei takie same, jak cztery lata temu o tej porze. To znaczy, że po wyborach nic się nie zmieni.

Dotychczasowy sposób zarządzania miastem budzi mieszane uczucia. Władza (piszę ogólnie o tej uchwałodawczej i wykonawczej oraz o dyrektorsko-prezesowskiej otoczce) oddaje oleśniczanom obiekty potrzebne i oczekiwane, i chwała jej za to. Chwała Radzie, że koncepcję przyjęła, chwała burmistrzowi, że było za co. Osiągnięcia takie może nie wymagają uznania godnego lądowania na Księżycu, ale uczciwie należy przyznać, że jesteśmy w gronie miast o podobnym potencjale, które mają basen otwarty i kryty oraz salę sportową (a jest ich większość), a nie w grupie gnuśnych maruderów, którym nic nie przybywa. Tych jednak jest mniej. Aha, będzie jeszcze ślizgawka. Łał.

Szkoda jedynie, że nikt nie potrafi zdyskontować takich sukcesów. Salę sportową otwarto z pompą i paradą, by po chwili całą radość przykryła „afera fryzjerowa” i uwagi, zapewne dyletanckie, że coś tam jest za niskie czy za krótkie. Żeby już nikt nie marudził, na wszelki wypadek ograniczono dostęp do kortów, bo jeszcze mogłoby się okazać, że ziarenka mączki nie spełniają norm. Na szczęście otworzono nowiutki basen. Basen nie jest za niski, regulamin użytkowania nie przeszkadza w korzystaniu z uroków kąpieli (jak w przypadku kortów), ale, aż strach napisać, podobnież jest zbyt płytki.

Oleśnica – jak na miasto o wielkim uroku i dużych możliwościach – zakupiła/otrzymała (?) strategię promocyjną, polegająca na przekonywaniu, że zachwyca. No, zachwyca, a strategię chyba skradziono, bo nic więcej o niej nie mówiono. Genialny oddźwięk promocyjny miały za to pomysły promowania donosów obywatelskich i biadolenie o podłożu kynologiczno-fekalijnym. W ogólnopolskich mediach obraz Oleśnicy jawił się jako zafajdanego miasta opanowanego przez wandali, z czym lokalne władze nie potrafią sobie poradzić. Pomyślano jednak o symbolu miasta i w ten sposób zawitała do nas Ola. Ola jest cudna i fajnie wychodzi na zdjęciach, jednocześnie musi mieć większe zasługi od Konrada I czy Karola II, skoro zaznała takiego zaszczytu. Skoro jednak promujemy nowość i młodość, to stare nieco przeszkadza i zagraża. Zagrożeniem okazał się dziewiętnastowieczny domek, zagrożeniem na tyle poważnym, że konieczna była jego eksterminacja. Jeśli nie dało się tego uniknąć, to może należało wyposażyć paru niezadowolonych w kilofy i w ramach promowania turystyki aktywnej wysłać ich na wycieczkę na Sejmową 10?

Trochę się wyzłośliwiam, trochę przejaskrawiam, ale ogólnie problem jest poważny. Żyję w Oleśnicy prawie 34 lata, a ponad półtora roku o niej piszę. Zachwycam się swoim miastem, ale jednocześnie nie potrafię być wobec niego bezkrytyczny. Powodów do niezadowolenia dostarczają ludzie nim zarządzający: stolica powiatu stała się ofiarą ich nieudolności i krótkowzroczności. Wielu rzeczy dokonano (sala, basen), wiele rzeczy zrealizować można było lepiej (sala, basen?), o wielu rzeczach nie chce się pamiętać (niektóre daty i rocznice), a jeszcze inne robi się źle (chaos informacyjno-promocyjny) lub wcale (muzeum).

Irytuje mnie brak pasji i uczuć wyższych wobec własnego miasta, zadziwia minimalizm radnych, rozczula wiernopoddaństwo opozycji, która chyba liczy na wymierne jego efekty w „nowej radzie”. Boję się, że konserwowany od kilkunastu lat układ ratuszowo-samorządowy, obietnicami synekur zostanie utrwalony po nadchodzących wyborach.

Na szczęście oleśniczanie są świadomi tego, że może być lepiej. Świadomość ta przejawia się chociażby w obserwowaniu i komentowaniu rzeczywistości. Dzięki nowym mediom każdy może wyrazić swoje zdanie: na rozmaitych forach jest wiele interesujących, często krytycznych opinii. Niektóre są naprawdę przemyślane i trafne, jednak nikt z nimi się nie liczy! Jest tak dlatego, że ich autorzy wygodnie ukrywają się pod rozmaitymi nickami. Anonimowość nie zawsze jest zaletą, dlatego powstał ten blog.

Blogiem jednak świata nie zmienimy, podjąłem zatem decyzję o kandydowaniu do Rady Miasta. Jest szansa, aby pewne zmiany zostały zrealizowane, ponieważ znaleźli się ludzie, którym działalność dla Oleśnicy leży na sercu i mieli odwagę to ujawnić. Nie ukrywam, że im będzie nas więcej, tym szansa ta wzrośnie. Bardzo chętnie kandydowałbym wraz z osobami, z których krytycznymi opiniami się zgadzam: szkoda, że wciąż pozostają w ukryciu. Duża część oleśniczan pragnie zmian. Krytyka, nawet anonimowa, jest tego dowodem: ktoś ma swoje zdanie, ktoś odważył się je przekazać innym – to już coś, ale ciągle za mało, by cokolwiek zmienić. Żeby tak się stało, konieczny jest realny wpływ na podejmowane decyzje. Jedynym sposobem zdobycia go jaki znam - jest kandydowanie do Rady Miasta.

Marzymy o nowoczesnym mieście, które sprawnie zarządzane jest magnesem dla uczciwego biznesu. O Oleśnicy, która ma spójną strategię promocyjną i w poszanowaniu wobec własnych dziejów i kultury dba o rozwój dzieci nie tylko na pływalni, ale także na wystawie, w galerii, muzeum. O Radzie Miasta, która będzie prawdziwą Radą dla Oleśnicy, a nie gronem potakiwaczy wobec burmistrza (ktokolwiek nim zostanie!).

Wiem, że może to mało. Że to nie są spektakularne wizje przyszłości. Proszę o wybaczenie, ale trudno będzie się przebić w licytacji ilości boisk, które zbudujemy, sal sportowych, które otworzymy, zamków, które odzyskamy i kamieni węgielnych, które wmurujemy (gdziekolwiek i pod cokolwiek).

Ilością obietnic jak dotąd wygrywało się wybory, ale jak zweryfikować jakość pracy władzy? Właśnie nadchodzi czas weryfikacji. Nie bądźmy bierni, wyjdźmy poza anonimową krytykę i komentarze, pokażmy oleśniczanom, że może być inaczej.

Jeżeli udało mi się przekonać, czy chociażby zainteresować kogokolwiek – serdecznie zapraszam do współpracy. Wpuśćmy razem świeże powietrze do sali obrad ratusza, skierujmy więcej światła na istotne dla oleśniczan problemy i na ich potrzeby. Dla Oleśnicy!

Myślących podobnie proszę o kontakt: michalskrzypek@michalskrzypek.pl

Jak powiedział jeden przywódca epoki słusznie minionej: „Pomożecie?”

No!