czwartek, 20 stycznia 2011

Orła cień

Środowe wydanie „Panoramy Oleśnickiej” przyniosło informację o ekshumacji żołnierzy II Armii WP i o przeniesieniu ich szczątków oraz pomnika (orła) z cmentarza przy ul. Wojska Polskiego w inne miejsce.

Biały orzeł to miejsce palenia największej ilości zniczy na początku listopada. Ten biały orzeł jest biały i jest orłem z wiadomych względów. Tymczasem facet reprezentujący zarządcę terenu mówi gazecie, że „ten orzeł nie symbolizuje niczego”. Dość to zastanawiające. Wprawdzie nie ma korony (orzeł, nie facet), ale gdy go odlano nie mógł jej mieć. Z resztą orzełki na czapkach żołnierzy też nie. Pamiętam, jak na początku lat dziewięćdziesiątych doczepiono mu coś, co przypominało furażerkę lodziarza. Chwalić Pana, furażerka, mająca być w założeniu chyba koroną (?), zniknęła. Orzeł stoi sobie więc dumnie od trzydziestu paru lat przy głównej alei i niczego nie symbolizuje. Tak przynajmniej wynika ze wspomnianej już przeze mnie wypowiedzi przedstawiciela samorządowej firmy.

Orzeł stoi i chociaż nie symbolizuje, to zajmuje miejsce. No to wymyślono, żeby go przenieść, nie-symbolizować to sobie może gdziekolwiek, nawet w krzakach, a miejsce się przyda. Współczuję nieboszczykowi, który orła miejsce zajmie, bo, jak to mówią, prasy dobrej mieć nie będzie. Albo mu będą zazdrościć lokalizacji, albo za tę lokalizację postponować.

W związku z nowym trendem przestawiania rzeczy starych i nie-symbolicznych proponuję przenieść zamek. Jest stary, a jeśli orzeł biały niczego nie symbolizuje, to zamek burżuazyjnego księcia nie symbolizuje czegokolwiek jeszcze bardziej. Przenieśmy go sobie gdzieś w okolice ul. Kochanowskiego, będzie doń bliżej z MOKiS-u. A jakie piękne i przestronne gabinety można by tam urządzić!
W pustym miejscu zróbmy sobie nowsze lodowisko, bo to obiecane nie wiadomo kiedy powstanie. I postawmy tam jeszcze nowszą Olę. Bo Ola przecież symbolizuje i nawet było o tym w gazetach.

Żarty na bok, sprawa jest cmentarnie poważna.
Orzeł, czyli pomnik pamięci żołnierzy II Armii WP, prawdopodobnie wraz ze szczątkami dziewięciu żołnierzy (pochowanych na tym samym cmentarzu, ale w innym miejscu) trafi na plac Staszica, prawdopodobnie w pobliże porośniętego mchem i krzaczorami pomnika... II Armii WP.
Tu taki niuans: ten na cmentarzu dedykowano poległym żołnierzom, ten na pl. Staszica całej armii, a w szczególności jej 3. Dywizji Artylerii Przeciwlotniczej, działającej przy oleśnickim węźle kolejowym. Oba pomniki są mniej więcej z tego samego okresu, czyli z drugiej polowy lat siedemdziesiątych.

Nie znamy jeszcze dokładnych planów przeniesienia orła i szczątków żołnierzy, ale jeśli brana pod uwagę lokalizacja „pod Orlenem” stanie się adresem ich spoczynku, uzyskany efekt może być zły. Nie dość, że pl. Staszica stanie się placem II Armii, to jeszcze należy się spodziewać zapomnienia. Miejscem pochówku powinien zostać cmentarz.

Jeżeli już żołnierze i ich pomnik tak bardzo władzom przeszkadzają, niech trafią w miejsce odpowiednie do oddawania czci. Może, nomen-omen, na Pl. Zwycięstwa? Odpowiednio zaaranżowana powierzchnia, uzupełniona masztami z wyciągarkami do flag, mogłaby się stać centrum oleśnickich uroczystości patriotycznych. Takim lokalnym „grobem nieznanego żołnierza”.

Jednocześnie wg prasy trwają starania o ustalenie nazwisk poległych, w przypadku powodzenia, jakiekolwiek czynności powinny mieć miejsce wyłącznie na drodze porozumienia z rodzinami – o ile takowe uda się odnaleźć.

Zmarli powinni pozostać tam, gdzie są, ich pomnik też. Jeśli jednak decyzja zapadła, apeluję: niech będzie to zrobione po głębokim przemyśleniu, z logicznym planem, z poszanowaniem dla zmarłych (i ich być może odnalezionych bliskich).

W narodowe święta pochylamy głowy przed niemieckim pomnikiem. Jeśli już ktoś uprze się, by zrobić na cmentarzu miejsce dla osoby bardziej zasłużonej od zmarłych w naszym mieście żołnierzy (?!), to niech chociaż nastanie czas, gdy podczas państwowych uroczystości biało-czerwoną flagę podciągnie się przy polskim pomniku, upamiętniającym polską sprawę. Gdzie? Nawet w spodziewanym rozarium „Pod Orlenem”.

wtorek, 18 stycznia 2011

Co z tą "Pogonią"?

Pogoń, ta seniorska, "zawodowa", to kawał historii lokalnego sportu. Pamiętam awans do drugiej ligi (teraz to liga pierwsza), pamiętam nawet relacje z "Brzozowa-stadium" w regionalnej telewizji, pierwszy mecz bodaj z Aluminium Konin (?) i remis...
Pamiętam drogę do półfinału Pucharu Polski i cudowny gol Minia z prawie połowy boiska w meczu z Górnikiem.


Ale to sentymenty.

Prawa rynku są takie, że klub musi sam się utrzymać i sam na siebie zarobić. Profesjonalnie zarządzane kluby mają sponsorów, dzięki którym mogą grać o najwyższe stawki (np. kiedyś Dyskobolia Groclin S.S.A. z Grodziska Wlkp., dwa lata temu połączona z Polonią, w Grodzisku klub „Dyskobolia” gra obecnie w IV lidze).
Prezesem nie musi być sponsor, prezes takiego sponsora powinien potrafić pozyskać.

Jestem przeciwny temu, by miasto partycypowało w utrzymywaniu tzw. pierwszej drużyny. To powinna być drużyna zawodowa; klub sprawnie kierowany utrzyma się, a ze strony miasta mógłby uzyskać preferencje dotyczące np. kwestii fiskalnych czy pomocy przy udostępnieniu bazy treningowej. Miasto - jako instytucja samorządowa - powinno zaś inwestować w szkolenie lokalnej młodzieży.

Nie jestem entuzjastą burmistrza, ale przypisywanie mu "rozwalenia" Pogoni to nadużycie. Klub powinien mieć profesjonalny zarząd, sprawnego prezesa i otwartego sponsora strategicznego. Jakiekolwiek "społeczne" ciała tylko zaciemnią obraz i nadal będą niewydolne i niewydajne. Jeżeli nikt taki się nie znajdzie, to należy pogodzić się z faktem, że na profesjonalny zespół piłkarski w seniorskich rozgrywkach Oleśnicy po prostu nie stać.

Dzisiaj o 18 w hotelu „Perła” poznamy nowego prezesa. Jednym z kandydatów jest p. Janusz Marszałek. Przy mojej dużej sympatii do Niego – wątpię, by udało mu się wyprowadzić klub na prostą. Oczywiście mam na myśli „reprezentacyjną” drużynę futbolistów. Na zarządzanie szczypiornistami czy szachistami oraz dobre relacje z miastem odnośnie korzystania ze stadionu, pod kierownictwem JM nie powinniśmy narzekać.

Ktokolwiek prezesem zostanie – życzę powodzenia.

czwartek, 13 stycznia 2011

Chińszczyzna

Ciastka z wróżbą na Nowy Rok. Takie chińskie, znane głównie z amerykańskich filmów. Gdyby w hali sportowej zamiast fryzjera był punkt gastronomiczny, poprosiłbym właściciela o sprowadzenie ich: pobliska piekarnia zajęłaby się treścią organiczną (czyli ciastkiem), a ja – treścią duchową, znaczy wróżbami.

Wiadomo, że w każdym powinna być inna wróżba, a klient nie może wiedzieć, na co trafi. Ale co tam, zaryzykować można inwestycję w większe ilości, przeznaczone dla konkretnych grup odbiorców.

Nie mam kuli, jednak inny rodzaj szkła, najlepiej opróżniony, też może spowodować ciekawe wizje. Spróbujmy…

Ciastko dla pacjentów. Wróżba: „Z energią kosmosu zjednoczony, cierpliwie oczekuj nieoczekiwanego i miast na potęgę limitów NFZ-u liczyć, do medycyny Wschodu zwróć się”.

Ciastko dla urzędników gminy: „Gdy duch zły na manowce prawość Twą sprowadzi, wiernym bądź i o służbę nie drżyj, prędzej bowiem najdłuższa z rzek wyschnie, nim potrzebnym być przestaniesz”.

Ciastko dla urzędników miasta: „Gdy duch zły na manowce prawość Twą sprowadzi…”, a nie, sorry, wizja mi się zdublowała.

Ciastko dla petentów urzędów: „Wichrem losu z misją wysłany pokornym bądź i niemożliwego nie wypatruj, bo ISO nie każe nikomu czekać, aż łaskawie skończysz pracę i dojedziesz z Wrocławia”.

Ciastko dla polityków: „Gdy duch zły na manowce prawość Twą…”, cholera, zacięło mi się chyba.

Ciastko dla turystów: E tam, nie opłaca się produkować tylko dwóch ciasteczek.

Ciastko dla inwestorów: …. Hmmm.., to już lepiej upieczmy te dwa dla turystów.

Ciastko dla wyborców: „Nie może żaba na suchy staw narzekać, skoro sama wodę wypiła”.

Ciastko dla krytyków burmistrza: „Nie jest winą słońca, że nietoperz gówno widzi”.

Ciastko dla pochlebców burmistrza: „Nie jest winą słońca…”, kurczę, chyba muszę oczyścić swoje czakramy.

Ciastko dla zainteresowanych sposobem organizowania Dni Oleśnicy: „Zrozumienie jest jak zimna woda na pustyni. Pomaga, ale może też zabić.”

Ciastko dla twórców promocji miasta w oparciu o nieczynną stronę internetową: „Nie lękaj się, tylko ten, kto podejmie się robić to, co absurdalne, jest zdolny do osiągnięcia tego, co niemożliwe.”

Chyba na razie wystarczy, chociaż uporczywe wizje jakoś mnie nie opuszczają.